O controllingu, pająkach i pajęczych sieciach
Choć pająki mogą wywoływać u nas lęk, to jednak w większości przypadków jest on mało uzasadniony. Jeżeli weźmiemy pod lupę gatunki tych stawonogów występujące w Polsce, to poza wątpliwą przyjemnością wpadnięcia twarzą w pajęczynę podczas spaceru po lesie nic nam z ich strony nie grozi. Jednak jeżeli odrzucimy ewentualną niechęć do pająków i przyjrzymy się ich kunsztowi, to możemy w nich odszukać wiele analogii do biznesu i pracy w controllingu.
Ale co wspólnego może mieć pająk z controllingiem?
Pająk, siedząc na środku swojej sieci i kontrolując swoimi ośmioma odnóżami jej nici, jest w stanie bardzo sprawnie analizować, co i gdzie się na niej dzieje. Co więcej, po drganiu pajęczyny rozpoznaje, czy ma w niej ofiarę, wroga czy potencjalnego małżonka, a w rezultacie jest w stanie podjąć decyzję, jaką akcję należy podjąć. Jego sieć to też element ciągłego usprawniania – odbudowy, przebudowy.
Pająki codziennie przechodzą cykl planistyczny – budują inaczej, rozpinają inaczej, podejmują decyzje, a wszystko po to, aby zapewnić ciągłość i efektywność funkcjonowania swojego „biznesu” (w jego przypadku ciągłość gatunku).
Podobieństwo działania pająka i controllingu – pomijając wspomniane osiem odnóży – jest zatem bardzo duże.
Pająk, siedząc na środku pajęczyny, pilnuje wszystkiego, co się dzieje w „firmie”. Controller podobnie – musi czuć, co się dzieje. Niezależnie od tego, jak duża jest firma – czy to mała firma rodzinna, czy międzynarodowa korporacja – jego zadaniem jest dysponowanie wiedzą na temat tego, co się dzieje w każdym miejscu w firmie, niezależnie od tego, czy to jest pojedynczy problem, z pojedynczym produktem, w pojedynczym dziale, czy to jest generalny problem dotyczący struktury organizacji czy ciągłości działania firmy.
Wykorzystałeś swój limit bezpłatnych treści
Pozostałe 77% artykułu dostępne jest dla zalogowanych użytkowników portalu. Zaloguj się, wybierz plan abonamentowy albo kup dostęp do artykułu/dokumentu.