Plan [?] Morawieckiego... czyli na co czekają przedsiębiorcy
Wygląda na to, że bieżące wydarzenia potrafią poruszyć przedsiębiorców i sprawić, że w zdecydowany sposób wyrażają swoje opinie. Jak bowiem wytłumaczyć fakt, że w reakcji na zaproszenie do naszej obecnej ankiety otrzymaliśmy czterokrotnie więcej odpowiedzi w porównaniu z ankietą z poprzedniego numeru „Finansów + Controllingu”?
Nie dość, że wpłynęło blisko 400 głosów, to na dodatek ankietowani wykazali ponadprzeciętną aktywność w udzielaniu odpowiedzi na pytania otwarte.
Bardzo interesujący jest rozdźwięk pomiędzy percepcją diagnozy, na której oparto plan Morawieckiego (za całkowicie słuszną uznało ją 47% ankietowanych), a oceną adekwatności działań w nim zawartych (29% odpowiedzi afirmujących). O ile taki wynik sam w sobie nie ma zbyt wielkiego potencjału interpretacyjnego, o tyle pytania otwarte dotyczące diagnozy dają wrażenie na temat opinii polskich przedsiębiorców na temat szans i zagrożeń gospodarczych.
Osoby z generalnie afirmatywnym stosunkiem do planu Morawieckiego wskazywały przede wszystkim na tzw. pułapkę średniego dochodu jako na ten czynnik, który wymusza działania naprawcze. Spośród kierunków strategicznych pozwalających liczyć na wejście Polski na ścieżkę rozwoju największą popularność zyskały trzy filary: pobudzanie inwestycji, zwiększanie innowacyjności przedsiębiorstw oraz wspieranie eksportu.
Ciekawe może być skonfrontowanie powyższych, uznanych za trafne, elementów diagnozy ze wskazywanymi przez ankietowanych słabymi lub niesłusznymi jej komponentami. Jak widać, 44% uczestników badania uznaje diagnozę Morawieckiego za całkowicie (35%) lub częściowo (9%) niesłuszną. Wśród wskazań zawartych w odpowiedziach na pytanie otwarte wskazywano przede wszystkim na problem rosnącej roli czy wręcz ingerencji państwa w gospodarkę. Dodatkowo za słaby punkt ankietowani uznają kwestie finansowania programu gospodarczego naszkicowanego w planie Morawieckiego. Owe niepokoje dobrze ilustruje jedna z wypowiedzi, którą pozwalamy sobie przytoczyć.
„Przy zwiększonych wydatkach budżetu państwa, negowaniu ustroju prawnego Polski, podważaniu związków z Unią Europejską i dodatkowych podatków dla podmiotów gospodarczych nie widzę możliwości pozyskania funduszy na działalność rozwojową. Wręcz odwrotnie – kapitał zagraniczny, finansowy i intelektualny, będzie omijał niestabilny kraj”.
Niektórzy z ankietowanych wskazywali na niespójność pomiędzy troską związaną z dominacją zagranicznego kapitału i jednoczesnym zachęcaniem inwestorów spoza Polski do długofalowych inwestycji.
Ciekawe są także rezultaty badania, w którym ankietowani mieli wskazać 5 potencjalnie najbardziej znaczących („skazanych na sukces”?) przedsięwzięć w ramach planu Morawieckiego. Wynika z nich umiarkowany entuzjazm do scentralizowanych inicjatyw wspierających biznes takich jak Polski Fundusz Rozwoju, branżowe programy rozwojowe czy reforma dyplomacji ekonomicznej. Niezwykle znamienne jest chłodne przyjęcie idei Nowej Konstytucji Biznesu (tylko 20% wskazań) – być może wynika to z ogólnej, delikatnie mówiąc, rezerwy przedsiębiorców do zmian w porządku prawnym i nadmiernych regulacji sfery gospodarczej. Wskazywałoby na to wysokie notowanie pomysłu likwidacji zbędnych koncesji i zezwoleń (60% głosów).
Obok odniesień do konkretnych przedsięwzięć w ramach planu Morawieckiego pojawiły się także komentarze dotyczące sfery społecznej. I znowu cytat: „... zdruzgotane relacje między ludźmi, brak kapitału społecznego – program powinien być dla ludzi i przez nas, świadomych obywateli realizowany”.
Tradycyjnie poprosiliśmy kilku ekspertów o komentarze, które wraz z wynikami ankiety mogą stanowić ciekawy materiał do dyskusji na temat przyszłości i czekających nas zmian.
Ekspert komentuje
W czasie czytania Planu Morawieckiego szukałam szczegółów, które ilustrują rozwój polskiej gospodarki. I nie znalazłam. Nie zawiera on żadnych konkretnych rozwiązań i jest bardzo ogólnym dokumentem planistycznym. Zgodnie z zapowiedziami rządu, jesienią 2016 roku ma być opublikowany szczegółowy Plan i mam nadzieję, że znajdą się w nim konkretne propozycje i wytyczne.
Plan – jako pomysł rozwoju polskiej gospodarki w perspektywie długoterminowej – powinien być współtworzony i akceptowany przez wszystkie środowiska oraz odporny na zmiany polityczne. Brak akceptacji ze strony różnych środowisk spowoduje, że będzie to dokument jednej kadencji lub jednej partii i nie przyniesie żadnych pozytywnych i trwałych zmian dla polskiej przedsiębiorczości. Mam tylko nadzieję, że nie będzie to Plan wyłącznie dla dużych przedsiębiorstw, spółek notowanych na giełdzie oraz spółek Skarbu Państwa.
Z sektorem MSP związana jestem od ponad piętnastu lat, a od dziesięciu pomagam mikroprzedsiębiorstwom rozpoczynać działalność. Wiele z tych firm to tzw. firmy rodzinne i większość od lat oczekuje na wyznaczenie najważniejszych kierunków rozwoju oraz na uproszczenie systemu prawnego, głównie podatkowego. Bardzo bym chciała, żeby w bieżącym roku zespół autorów wysłuchał głosu i argumentów mikro, małych i średnich. Jeśli Plan będzie tworzony przez urzędników oraz gremia związane z dużymi pracodawcami, będzie oderwany od rzeczywistości, z którą zmaga się przeciętny Kowalski. Dlatego pojawiają się bardzo ważne pytania – kiedy, w jaki sposób i jak długo będzie on konsultowany z przedstawicielami MSP? W jaki sposób zapewniona zostanie możliwość oddania głosu, przekazania uwag itp.? Plan Morawieckiego ma być oparty na kilku filarach, w tym na innowacyjności. Czy innowacje są tak bardzo ważne z perspektywy MSP? – chyba nie do końca. MSP oczekują uproszczenia systemu podatkowego, zmian w Kodeksie pracy i zwiększenia poczucia bezpieczeństwa. Dopiero wtedy mogą myśleć o rozwoju i nowych inwestycjach. Innowacyjność wiąże się z większymi nakładami. Obecnie MSP finansuje inwestycje z własnych środków na poziomie około 60%, a 17% to kredyty i pożyczki. W jaki sposób Plan Morawieckiego ma zachęcić MSP do zmiany struktury finansowania inwestycji? Tego dzisiaj nie wiemy. Im mniejsze przedsiębiorstwo, tym niższa produktywność, która często związana jest z parkiem technologicznym. Innowacyjność z perspektywy lokalnej firmy, np. drukarskiej, to inwestycja na poziomie 2-3 mln złotych, co stanowić może nawet 70% jej rocznych obrotów, natomiast dla dużej firmy to wartość kilkudniowej sprzedaży. Różnice pomiędzy MSP a dużymi przedsiębiorstwami w wielu obszarach są tak ogromne, że znalezienie wspólnego środka może się okazać bardzo trudne.
W wielu informacjach prasowych na temat Planu można przeczytać o konieczności systematycznego oszczędzania oraz o pobudzeniu polskiego kapitału. I rzeczywiście od wielu lat obserwuję problem związany z budowaniem kapitału w sektorze MSP. Myślę, że to dość złożony proces, a nasze społeczeństwo nastawione jest w dużej mierze na konsumpcję. Często obserwuję to także w biznesie. Zastanawiam się, czy i w jaki sposób można byłoby zmienić te nawyki – być może należałoby wprowadzić edukację w dziedzinie przedsiębiorczości do szkół. Problem jednak w tym, że taki przedmiot powinien być wykładany przez praktyków, co wielokrotnie sygnalizowały związki przedsiębiorców. W naszym systemie edukacji jest to jednak mało prawdopodobne. Nie można tak po prostu z dnia na dzień namówić Polaków do systematycznego oszczędzania. To pewien nawyk, którego jeszcze nie wypracowaliśmy w sobie jako społeczeństwo odpowiedzialne za siebie, za przyszłość swoich dzieci i kolejnych pokoleń.
Myślę, że jest jeszcze czas na konsultowanie Planu z różnymi grupami związanymi z rozwojem gospodarki. Chciałabym, żeby powstawał on również z uwzględnieniem sytuacji MSP, ponieważ to one generują prawie 50% naszego PKB i oferują miejsca pracy 5,5 mln Polaków. Plan powinien opierać się na solidnych podstawach, takich jak przejrzyste przepisy prawne, edukacja wsparta praktykami oraz patriotyzm gospodarczy.
Mariola Kruszyńska prezes zarządu Fundacji Edukacji Europejskiej
Plan Morawieckiego to dokument zawierający około 80 stron, który jest wizją różnych kierunków rozwoju polityki gospodarczej. W tym sensie nie powinien być raczej nazwany „planem”, bo komentujący go eksperci – myślący jeszcze kategoriami systemu gospodarki planowej – zarzucają mu brak cech konstrukcji „planu pięcioletniego”.
Wizja strategii polityki gospodarczej wicepremiera Morawieckiego polega przede wszystkim na wycofaniu się z mitu lansowanego od początku balcerowiczowskiej transformacji, że kapitał nie ma narodowości. Kapitał ma tymczasem taką narodowość jak jego właściciele, dlatego wsparcie przemysłu polskiego pozwoli zatrzymać zyski w kraju i... co polski przemysłowiec ma z tym zrobić? Polskie przedsiębiorstwa mają duże oszczędności, a na pytanie „dlaczego nie inwestują?”, które nurtuje niektórych naukowców, odpowiedź jest prosta – nie mają rynku zbytu. Gdzie ma ulokować swoje zyski polskie przedsiębiorstwo, skoro rynek polski jest nasycony? Oczywiście, w produkcję na eksport.
Koncerny zagraniczne miały nieograniczony dostęp do polskiego rynku zbytu i były znane polskim konsumentom, a nawet korzystały ze swego rodzaju premii popytowej. Odwrotnie jest z polskimi markami i dlatego proeksportowa dyplomacja jest warunkiem powodzenia wszystkich innych zamierzeń wicepremiera.
Państwo musi uruchomić wszystkie dostępne – to znaczy zgodne z prawem europejskim o „pomocy publicznej” – środki na wsparcie eksportu polskich przedsiębiorstw. Nie są do tego potrzebne kredyty przez luzowanie polityki pieniężnej. Druga sprawa, która nie została jasno wyeksponowana jako warunek powodzenia całego przedsięwzięcia, to starania o utrzymanie wartości, a nie dewaluacja polskiego złotego. Nie jest prawdą, że dewaluacja waluty – każdej waluty – pomaga eksporterom. Eksporter może sprzedać więcej, gdy jego waluta tanieje, ale w ramach kontraktu dostaje mniej waluty zagranicznej. Innymi słowy – traci. Dewaluacja jest zatem wymuszeniem: sprzedaje taniej niż zamierzał, a przecież zawsze mógłby sprzedać taniej, gdyby chciał... Komentując to, Marek Belka powiedział, że „zna granice bólu przedsiębiorców”.
Przy stabilnej walucie eksport powoduje wzrost płac – to jeden z celów Planu wicepremiera. Wzrost podatków pozwala na wprowadzenie – w oparciu o budżet – całej gamy innych instrumentów bardziej zrównoważonego rozwoju. Tylko poprzez dynamicznie rozwijający się eksport można zapewnić odpowiednie środki, a nie widać tu intensywnego dialogu.
W sprawie wspierania innowacji badania naukowe, choć mało popularne w mediach, pokazały, że najwięcej innowacyjnych firm powstaje w dużych aglomeracjach, gdzie występuje znaczne skupienie zarówno przemysłu, jak i uniwersytetów – zarówno technicznych, jak i ekonomicznych. Nie można natomiast oczekiwać od urzędnika, że będzie miał wyczucie, który projekt okaże się innowacyjny. Urzędnik ma działać bezpiecznie i nie narażać Skarbu Państwa na straty. Innowacja to ryzyko.
dr hab. Krystyna Bobińska ekspert Instytutu Sobieskiego
W praktyce gospodarczej plan to proces, w którym określa się cele i wskazuje sposoby skutecznego ich osiągnięcia. W gospodarce narodowej uzyskanie prognozowanych rezultatów powinno być oparte na rzetelnej i miarodajnej ocenie środków, za pomocą których cele te mają być osiągnięte.
Plan Morawieckiego, będący fundamentem strategii działań na najbliższe ćwierćwiecze, choć definiuje zjawiska ekonomiczno-społeczne w ramach pięciu pułapek rozwojowych i wskazuje możliwości ich rozwiązania, to obecnie przypomina raczej PR-oski zabieg niż realną strategię rozwoju.
Proponowane działania naprawcze w zakresie filarów nowej gospodarki – takie jak klastry i doliny przemysłowe, silna polska marka, kompleksowy program demograficzny czy zrównoważony rozwój – to hasła bardzo nieprecyzyjne i niejednoznaczne. Sugerowane rozwiązania dla rozwoju gospodarki pomijają dwie najważniejsze kwestie – harmonogram wprowadzania poszczególnych rozwiązań w życie oraz sposoby finansowania programu. W Planie nie zaprezentowano dotychczas szczegółowych ram ani etapów realizacji. Nie przedstawiono również budżetu ani sposobu gromadzenia funduszy na realizację działań. Plan zakłada m.in., że część środków na projekt będzie pochodzić od inwestorów prywatnych. Pytanie brzmi, jaki cel będą miały przedsiębiorstwa, aby zainwestować swój kapitał w niepewny Plan, którego powodzenie jest zależne od wielu czynników makroekonomicznych, w tym przede wszystkim od sytuacji ekonomiczno-politycznej na świecie.Tego Plan Morawieckiego nie uwzględnia. W projekcie nie wzięto pod uwagę również ewentualnego niepowodzenia oraz sposobu postępowania w razie wystąpienia nieprzewidzianych zjawisk, np. kryzysu gospodarczego, którego według niektórych ekonomistów można się spodziewać na świecie w najbliższych kilku latach. W planie nie pojawiła się także wzmianka o replanningu, czyli możliwości modyfikacji prowadzonych działań rozwojowych, dostosowanych do zmieniających się warunków i otoczenia.
W Planie Morawieckiego założono, że gwarancją ułatwiającą prowadzenie działalności gospodarczej będzie „konstytucja biznesu”. Pojawia się jednak pytanie, dlaczego nową ustawę czy inny normatywny akt prawny nazwano najważniejszym dokumentem w państwie i dlaczego ma on zastąpić obowiązującą ustawę o swobodzie działalności gospodarczej. Może zamiast rezygnować z istniejących już standardów gospodarczych, należy raczej modernizować je i ulepszać. Dostosowywać tak, aby stawały się bardziej użyteczne dla przedsiębiorców, a nie likwidować wypracowane dotychczas rozwiązania.
Poprawa innowacyjności gospodarki – słusznie. Ale w jaki sposób utrzymamy zagranicznych inwestorów i pozyskamy nowych, jeśli w Planie założono wspieranie głównie rodzimego biznesu, rozwój lokalnych i państwowych przedsiębiorstw? Ingerencja państwa w rynek jest tożsama z tworzeniem dodatkowych barier, w tym przypadku dla inwestorów zagranicznych. Plan jest zatem w kwestii inwestycji bardzo niespójny.
W najbliższych miesiącach, jeśli poznamy szczegóły i harmonogram działań, będzie można ocenić, czy Plan Morawieckiego to rzeczywista strategia rozwoju, czy tylko populistyczny i marketingowy zabieg.
dr Marta Marszałek Szkoła Główna Handlowa w Warszawie