Inteligentne systemy wideokonferencyjne zniosą bariery językowe
Według najnowszego badania przeprowadzonego przez firmę Kantar TNS aż 76 proc. pracowników decyduje się na pracę zdalną, jeśli pozwolą im na to pracodawcy. Wraz ze wzrostem popularności takiej formy zatrudnienia rośnie zapotrzebowanie na zaawansowane systemy wideokonferencyjne, które pozwalają komunikować się w czasie rzeczywistym, ułatwiają wymianę informacji, pracę na współdzielonych dokumentach, a także w locie tłumaczą rozmowy tekstowe oraz głosowe.
– Firmy chcą zintegrować urządzenia wideokonferencyjne z systemami planowania rezerwacji sal czy z pocztą elektroniczną. Dążymy w kierunku wykorzystania sztucznej inteligencji rozpoznającej twarze użytkowników wideokonferencji, tworzenia transkrypcji, spisywania rozmów, do możliwości przesyłania coraz więcej treści, takich jak prezentacje lub szkice, rysunki architektoniczne czy pliki Excela – mówi agencji informacyjnej Newseria Innowacje Jakub Abramczyk, dyrektor ds. sprzedaży na Europę Wschodnią w firmie Polycom.
Giganci światowego rynku oprogramowania także dostrzegają potencjał biznesowych wideokonferencji. Microsoft, przewidując wzrost zainteresowania pracą zdalną oraz rozmowami wideo, przejął w 2011 roku aplikację Skype, płacąc za nią 8,5 mld dol. Ostatecznie firma zamieniła swój dotychczasowy komunikator biznesowy, Microsoft Lync na Skype dla firm. Tłumacz Skype potrafi w czasie rzeczywistym tłumaczyć połączenia głosowe prowadzone w 8 najpopularniejszych językach, a w przypadku rozmów tekstowych tłumaczy rozmowy w przeszło 50 językach.
Jednocześnie Apple umożliwiło prowadzenie rozmów przez swoją aplikację FaceTime za pośrednictwem sieci komórkowej (co oznacza możliwość prowadzenia wideorozmów praktycznie z każdego miejsca na ziemi), a podczas tegorocznej konferencji dla programistów WWDC zapowiedziano wprowadzenie grupowych rozmów wideo obejmujących do 32 użytkowników.
Przyszłością rynku są właśnie narzędzia neurolingwistyczne.
– NLP, czyli natural language processing, to narzędzia, które analizują treść, gramatykę i to, co jest mówione w trakcie wideokonferencji. Pozwala to na automatyczną transkrypcję, ale też z czasem na automatyczne tłumaczenie rozmów, tak aby znieść barierę językową pomiędzy uczestnikami, którzy mówią w różnych językach – tłumaczy ekspert.
Wraz z popularyzacją inteligentnych asystentów zapotrzebowanie na systemy rozpoznawania mowy oraz algorytmy tłumaczy symultanicznych będzie dynamicznie rosnąć, co powinno przełożyć się na większe zainteresowanie pracą zdalną. Usuwając bariery językowe i wprowadzając narzędzia do zdalnego zarządzania dokumentami ułatwimy prowadzenie interesów z dowolnego miejsca na świecie – fizyczne biura mogą przejść do historii.
– Obecnie pracujemy nad tym, aby nasze urządzenia wideokonferencyjne integrowały się z wieloma różnymi platformami, żeby użytkownik mógł podłączyć się do Skype’a, systemów firmowych, Zooma czy BlueJeansa. Powstaje coraz więcej platform do wideokonferencji i chcemy jak najlepiej współpracować z nimi wszystkimi. Oczywiście dalej pracujemy nad tym, aby dostosowywać się do różnych środowisk: pracowników włączających się do wideokonferencji z pokoju hotelowego, dużej sali konferencyjnej w biurze czy – coraz częściej – małych sal, tzw. huddle rooms, gdzie spotykają się 3–4 osoby – podsumowuje Jakub Abramczyk.
Zgodnie z raportem opublikowanym przez Transparency Market Research, wartość światowego rynku urządzeń do wideokonferencji wzrośnie do 2026 roku do 10,5 mld dol., przy średniorocznym tempie wzrostu na poziomie 7,9 proc.